Handel żywym towarem
Niestety ten proceder za sprawą działań władz miasta na stałe trafił jako składnik olsztyńskiej rzeczywistości. Przypominam obietnicę obecnie pełniącego funkcję Prezydenta Miasta – dumnie brzmiący zapis w jego programie wyborczym „Olsztyn miastem obywatelskim”. Niestety za sprawą działań całego aparatu władzy w Olsztynie zapis ten jest tylko czystą fikcją. Przytoczę kilka przykładów na potwierdzenie tezy.
Teraz kupuje się przychylność mieszkańców – czy to w sprawie tramwajów (konkurs i kupowanie głosów mieszkańców ułudą wygrania nagrody) czy to w sprawie wielkiego niegdyś projektu śmieciowego (wycieczka zagraniczna, spotkania przy stole itp).
Przypomnę, że mając ciągle w pamięci konsultacje przebiegu obwodnicy Olsztyna, byłem na większości spotkań a wiele z nich organizowałem. Te konsultacje były tym, czego potrzebowali mieszkańcy, były tym czego potrzebowało społeczeństwo obywatelskie. Mieszkańcy Olsztyna mieli realny wpływ na to co będzie efektem końcowym. Chcieli w tym procederze uczestniczyć, kosztem wolnego czasu w sobotę i inne dni. Czuliśmy się wszyscy dobrze poinformowani. Czuliśmy się ważni i niezbędni. Pytanie jest jedno – gdzie była obecna władza miasta? wówczas, kiedy to ustalano przebieg południowej obwodnicy Olsztyna. Sam zaczepiałem wówczas wiceprezydenta na korytarzu – pytając się gdzie jest głos władz miasta? Kto zgadnie jaką dostałem odpowiedź?
Nie było na konsultacjach ni radnych, ni władzy wykonawczej w Olsztynie. Teraz ponosimy tego skutki – nie mieli się gdzie nauczyć jak powinny wyglądać konsultacje społeczne.
Chcąc przywrócić wiarę mieszkańcom w to, że ich głos ma znaczenie, że jest ważny skierowałem pismo do władz miasta z sugestią by konsultacje były konsultacjami a nie niechcianym choć niezbędnym elementem korzystania ze środków zewnętrznych na realizowanie inwestycji z dofinansowaniem z UE. Był moment, że odniosłem wrażenie, że pojawił się sprzymierzeniec w walce z ignorancją władzy – FRO – niestety polegliśmy przy tramwajach. Uczestnicząc czy to w trzydniówce 'konsultacyjnej’ czy to we wcześniejszych spotkaniach miałem nieodparte wrażenie, że jestem intruzem. Że przeszkadzam WŁADZY w osiągnięciu celu. Cel ten nie liczył się z potrzebami mieszańców – przecież WŁADZA w Ratuszu wie lepiej. Co tam mieszkańcy – jeśli nie klaszczą i nie słodzą to przecież przeciwnicy polityczni, nie mieszkańcy przeciwnicy.
W akcie desperacji opierając się na prawie miejscowym zaskarżyłem Prezydenta do komisji rewizyjnej – pierwszą batalię na posiedzeniu wygrałem, jednak na II posiedzeniu nie było mi dane się pojawić (na pierwszym też nie powinno mnie być, bo przecież jak to można było napisać skargę?) Swoja komisja rewizyjna wszak nie pozwoli skrzywdzić prezydenta.
I tak chcąc zatrzeć niesmak po konsultacyjnym maratonie oferuje się mieszkańcom nagrody, marchewkę by jeszcze raz dali się nabrać i poświęcić swój czas na to by poprawić słupki.
Pokazane jako złe praktyki w konsultacjach – WSZYSTKIE możemy zaobserwować w Olsztynie;
- opór w stosunku do alternatywnych rozwiązań – ujawnia się, nie zawsze pozytywny, efekt wcześniejszego zaangażowania – błędna idea wcześniej już lansowana, poniesione już koszty
- niepubliczny wybór celów i działań wprowadza możliwość manipulacji, np. przerzucanie decyzji na organ kolegialny, nawet jeśli nie jest to wymagane, przy jednoczesnym manipulowaniu tą grupą przez: ustalenie porządku posiedzenia, kontrolowanie dostępu do informacji oraz tworzenie koalicji
- ujawnia się konkurencyjność celów – trudno jest zaspokoić interesy jednej grupy, nie naruszając interesów innej (obsługa ruchu mieszkańców, studentów, czy centrów handlowych)
- efekt konsultacji może zburzyć tzw. osadzenie społeczne decydentów – kontakty wcześniej nawiązane zarówno osób, jak i całych organizacji (miejsce realizacji inwestycji może wywoływać konflikty z mieszkańcami Osiedla Brzeziny)
- przypadkowość priorytetów i wariantów decyzyjnych „rozmywa” odpowiedzialność i wtedy można powiedzieć: „chcieliśmy dobrze” – tak się dzieje w obu przypadkach.
Wstyd mi za taką władzę, o dumie nie może być mowy. Nie dam się kupić.
Co ciekawe 'śmietance’ politycznej w Olsztynie taki stan rzeczy najwyraźniej pasuje. Ani Platforma mająca w swej nazwie 'obywatelska” nie reaguje, ani PiS działający niby na zasadzie nie czyń bliźniemu swemu co tobie nie miłe. Wszak jest obawa, że może kiedyś do władzy się wróci?.
Takiej polityce mówię NIE – polityka jest narzędziem mającym na celu umożliwić zaspokojenie potrzeb mieszkańców!. W Olsztynie zaspakaja się potrzeby nielicznych grup wpływów – czy nadal będzie na to zgoda społeczna, znieczulica – czy może Olsztyn się wreszcie z tego letargu obudzi?
byby