debata o smieciach
Dzisiejsze spotkanie w MOK było kolejnym z serii debaty śmieciowej w Olsztynie. Tym razem spotkanie wyglądało o wiele lepiej niż to z Zielonej Górki. ZGOK uchylił kolejnego rąbka tajemnicy wielkiego projektu śmieciowego dla Olsztyna i ościennych gmin.
Widoczna jest nadal tendencja do parcia na spalarnię. Brak jest porównawczego podejścia do kosztów jakie przy różnych technologiach unieszkodliwiania będziemy ponosić. Jedno jest pewne w wyniku miałkości aparatu władzy w Olsztynie jako mieszkańcy bez uzasadnienia ponosimy koszty bałaganu. Rocznie za free oddajemy zakład unieszkodliwiania typu Działdowszczyzna czy Rudna.
Od dziś też wiadomo ile będzie to nas kosztować – dofinansowanie z UE ma być w wysokości około 55% a resztę bamie będzie trzeba zapłacić. Ważne też jest ile na bramie zakładu zapłacimy – około 350zł netto za tonę + transport. Założenie są tak samo ambitne jak i nierealne. Rozmawiając z kuluarach cena pada około 600/tonę – są tańsze rozwiązania, niestety jak widać po dzisiejszym spotkaniu nie ma ku temu dobrego klimatu.
Wierzę, że kolejne tego typu spotkania będą zmuszały ludzi do myślenia i nakłaniania do wprowadzenia natychmiast przejściowego rozwiązania. Nie stać nas na trwającą od przeszło 3 lat prowizorki. W Gietrzwałdzie płacą 3,50/osobę a w Olsztynie to co jest teraz to jeszcze nie koniec.
Z wieloma założeniami projektu się na zgadzam, opieram swoje zdanie na kilkudziesięciu spotkaniach w sprawie odpadów jakie odbyłem od 2006r i na literaturze jaka jest dostępna.
Czy starczy pary by przełamać śmieciowy impas, czy stać obecną władzę na to by porzucić ślepą ulicę, czy ma na tyle pary by przeciwstawić się lobbystom?. Ja twierdzę że nie – ale chcę się mylić.
byby