poziom dyskusji w Olsztynie
Dziś Olsztyńska Gazeta Wyborcza opublikowała część mojego wcześniejszego wpisu na blogu. Jak to w Olsztynie bywa rzucono kości i psy się zbiegły (mam tu na myśli zupełnie niemerytoryczne odniesienia się internautów o wiadomych konotacjach, nie do tematu wpisu, a bezpośrednio do mojej osoby).
Praktycznie od samego początku swojej publicznej działalności, dużo wcześniejszej niż samo bycie radnym, ale i czasy jeszcze przed byciem szefem SLD w Olsztynie.
Od wielu już lat diagnozuję i na własnej skórze ćwiczę społeczeństwo obywatelskie ze szczególnym uwzględnieniem bywalców olsztyńskiej przestrzeni wirtualnej. Wyklarował się wręcz obraz statystycznego użytkownika przestrzeni wirtualnej naszego miasta – przedstawię autorską analizę (znów pewnie będę musiał się odnosić do zarzutów, że kolejny raz poszerzyło się spektrum zainteresowań, ale cóż przestrzeń jest na tyle szeroka i informacje ogólnie dostępne, że każdy z odrobiną samozaparcia jest w stanie zgłębić praktycznie każdy temat.
Pierwszy rodzaj internauty – to czytelnik informacji dziennikarskiej (i tu możemy dokonać podziału na podgrupy: wierzący ślepo w zapisane treści, wierzący z ograniczonym zaufaniem, niewierzący – a niewielu jest takich, co informację sprawdzi jeszcze w innych źródłach i wyrobi sobie własne zdanie [tacy użytkownicy sieci są najbardziej pożądani])
Kolejny rodzaj, to internauta miłośnik dyskusji – niezalogowany, mający swoje zdanie ale przez iluzję anonimowości chętnie wkracza do dyskusji, (tu mamy kolejne podgrupy – dotykający tematu (ze znajomością przedmiotu, lub bez), odnoszący się personalnie do osób występujących w informacji, odnoszący się do innych odnoszących. Co z takiej dyskusji wynika, niewielka wartość merytoryczna, czasem wręcz z ludzkiej zawiści i głupoty można pośmiać.
Kolejny rodzaj – to podpisujący się pod swoimi poglądami, wypowiedziami, zalogowany internauta (tych jest niewielu ale zawsze przyglądam się prezentowanym informacjom) Zawsze staram się do tej grupy należeć, wszyscy powinni się czuć odpowiedzialnymi za słowo.
Duży wpływ na jakość dyskusji ma też portal na którym się ona odbywa – wm.pl, gazetaolsztynska.pl – totalny bałagan, ciężko wyłowić jakiś głos merytoryczny w dyskusji (może to wina tabloidalnego charakteru dziennika), olsztyn.gazeta.pl – tu najczęściej zabieram głos, chyba najbardziej przejrzyste podanie informacji, czasem trzeba sprostować, mamy teżlokalny olsztyn24.com – tu jednak komentowanie jest mocno krojone, brak formatowania tekstu unieczytelnia dyskusję. Mamy też olsztyn.com.pl – ciągle się rozwija, ale to jeszcze nie to.
Odbywają się też dyskusje w przestrzeni publicznej, konsultacje itp, ale warstwa merytoryczna pozostawia sporo do życzenia – mam jeszcze świeży obraz po konsultacjach w sprawie elektrociepłowni i mimo tak ważnego tematu, czasem wręcz chciało się śmiać kiedy to lokalni politycy bez wiedzy tak pewnie formułowali błędne swoje opinie. Za to im przy nadarzającej się okazji z odrobiną zgryźliwości podziękuję.
Cóż czasem trzeba udowodnić, że nie jest się wielbłądem, ale każda dyskusja na pewnym poziomie niesie za sobą ładunek edukacyjny. Podstawa w dyskusji to argumenty, a jak komuś ich brakuje to zawsze stara się choć błotem obrzucić. Mam nadzieję, że wraz z rozwojem ilości dyskusji poprawi się ich poziom merytoryczny – będzie siła argumentów a nie argument siły.
byby