dostać baty na własnym boisku
Problemy komunikacyjne Osiedle Generałów ma od samego początku powstania. Najpierw zdegustowani bałaganem mieszkańcy podali do sądu kierowców MPK, ci bogu ducha winni zagrozili strajkiem. Były mediacje, negocjacje, wizyta w sądzie, policji, powołanie sztabu antykryzysowego. Udało się, autobusy jeździły. Porozumienie zawarte i obowiązuje do dziś.
PO Prezydenta z PO – chcąc rozwiązać problem poszedł w dobrym kierunku by wybudować pętlę za naszą namową na przedłużeniu Wilczyńskiego do Warszawskiej – ale głowa nie wiedziała co ręce robią, a one udostępniły teren dla firmy budującej kanalizację. Stało się to w jednym i tym samym czasie. Sprawa ucichła, zmienili się włodarze – i do dziś mimo apeli nikt nie wie jak docelowo będzie wyglądała komunikacja w południowej części Olsztyna.
Wreszcie pojawił się „spec” od budownictwa w Olsztyńskim ratuszu – wymyślono rondo. Okazało się, że nie 'ogarnia’ tematu. Czytając o zamiarach zawnioskowałem o udostępnienie dokumentacji, mając na uwadze poprzednie wpadki chciałem uniknąć problemów. Każdego dnia borykam się w życiu zawodowym z projektami, kosztorysami, techniką i komunikacją. Chciałem z punktu widzenia kontrolującego rzucić na temat okiem.
Moje obawy okazały się słuszne, chcąc uniknąć najgorszego napisałem wniosek do Policji o objęcie nadzorem newralgicznych punktów. (Tu dziękuję za podjęcie tematu i nadzór nad ruchem). Idąc dalej zaproponowałem rozwiązania systemowe – zasady prowadzenia robót budowlanych w Olsztynie. Trafiły do głębokiej studni do dziś nie słyszę by ten kamyczek w ratuszowym ogródku upadł na ziemię. Leci już od 4 sierpnia 2010 roku, 8 sierpnia szczegółowa interwencja w związku z problemami jakie nastręczała dla miasta kosztochłonność i problematyka ustawienia ławki i wiaty, w odpowiedzi okazało się , że ławkę miasto udźwignie. Nad wiatą się nawet nie zająknęło.
Oddanie inwestycji miało być z końcem września, błędy w prowadzeniu procesu przygotowania inwestycji do realizacji spowodowały zapaść finansową dla sklepu, wiele spóźnień do pracy, kilka kolizji, a na domiar złego – sprawdziłem czy prezydent jest 'kozakiem’ inwestycji.
Okazało się, że sztandarowa inwestycja (zaplanowana przez ludzi obecnego prezydenta i za jego kadencji) okazała się kolejnym miejskim bublem. Zapomniano o tym, że przystanek dla wysiadających też by się przydał. Skarpa spływa z deszczem na chodnik. Ultranowoczesna nawierzchnia dla rowerów kiepsko położona, pęknięcia w strukturze mogą wiosną pokazać obraz jakby dziki poryły ścieżkę. Wiata dla wsiadających – przeniesiona, ale brudna niemiłosiernie. Znaki na wysepkach na skrzyżowaniu Kutrzeby – Wilczyńskiego – Bartąska zasłaniają pieszych, a odblaski nadal taśmą zaklejone. To kilka ważniejszych usterek o drobnych się nie rozpisuję.
I jak tu ufać specjalistom?. Najpierw jeden wszystkim dawał teren, teraz drugi mimo opóźnień nie dopilnował by to co miało się stać się zadziało.
Tu nikogo bić nie było trzeba – Prezydent miasta sam się spoliczkował. Sam na własne życzenie, chwalił się w kampanii jaki jest wspaniały a szydło wyszło z worka.
byby