czy rzeczywiście jesteśmy zieloną wyspą?
Dziś miał być dzień bez polityki – jednak się to nie udało. Powodów jest kilka, mimo próby aktywnego wypoczynku na wodzie pod żaglami, nie obyło się bez akcentów politycznych – wiatr był raczej słaby co pozwalało na zajmowanie się czymś więcej niż tylko obsługa łajby, za dyskusje na poważne tematy członkom załogi serdecznie dziękuję. Trzeźwe spojrzenia spoza polityki na otaczającą nas rzeczywistość – bezcenne.
Kolor zielony mocno blaknie i nie mam tu na myśli tyko rządowego osłabienia koalicyjnego PSL’u. Platforma po wygranej bierze wszystko i niema wyraźnych chęci dzielić się tym co posiadła. Jednak nie przepychanki na górze są solą w oku. Coraz częściej docierają informacje, że pieniądz ucieka z rynku, że tworzą się ogromne zatory finansowe. Jeśli ten proces się nie odwróci na przełomie roku czeka nas nie tylko cała seria bankructwa samorządów, ale ogromna część firm działających na polskim rynku odpłynie przywalona ciężarem niezrealizowanych płatności. Wielcy racze na rynku dyktują długoterminowe płatności, które przytłaczają mniejszych.
Dopełnieniem czary goryczy zaczynają być świecące pustką lokale do wynajęcia – ceny najmu spadły o ponad 50% a mimo to nie mogą znaleźć najemców. Lokale usługowe, handlowe stoją puste nie tworzą nowych miejsc pracy, generują koszty. Jeśli ta sytuacja szybko się nie zmieni druga fala kryzysu, niektórzy ekonomiści mówią wprost – drugi kryzys zwalą nas z nóg. Czarny scenariusz zakłada, że nie będzie to lądowanie na kolanach, może być tak, że padniemy jak dłudzy na deski i będziemy liczeni.
Już dziś wystarczy przejrzeć wieloletnie prognozy finansowe samorządów i zbadać 2014r – może się okazać, że te wynoszona na ołtarze 300mld może nie trafić do Polski. Nie będziemy w stanie wygenerować poziomu koniecznych wkładów własnych – będziemy po 2014 roku spłacać samorządowe kredyty. Nawet dla tych najbardziej przedsiębiorczych kneblem inwestycyjnym będzie szereg unijnych rozporządzeń, które podczas naszej prezydencji zostało przyjętych. Nie dość, że będą blokadą – to jeszcze gilotyną, która automatycznie będzie ucinała dotacje z budżetu UE. Chciałbym się mylić, ale przy tym tandemie u władzy – czekają nas ciężkie czasy.
Dla wielu samorządów kotwicą może się okazać oświata – rządzący deklarują, zarządzają więcej – łatwo to im przychodzi – rządzą kasą nie swoją, dotacje nie pokrywają zobowiązań i zatapiają budżety gmin. Tylko w Olsztynie urlopy roczne na poprawę zdrowia generują obciążenie około 5mln złotych.
Dziś powiedziano mi wprost, straciliśmy głosy nie ze względu na Palikota, straciliśmy głosy bo okazaliśmy się słabą alternatywą wobec strachu wywołanego możliwością powrotu PiS’u do władzy. Strach był silniejszy od rozsądku, to co się działo w ostatnich tygodniach kampanii skrzętnie wykorzystali sztabowcy PO – podgrzali atmosferę i wygrali odwołując się do pierwotnych lęków i emocji. To nie Polska w budowie przyniosła sukces, tylko kolejny raz strach przed PiS. Palikot, jako „zabójca idei PiS’u” jest tylko tej układanki dopełnieniem. Nie doceniliśmy tych lęków, które drzemały w ludziach.
byby