w Olsztynie się zaczęło
W Olsztynie wyzwalaczem kampanii wyborczej w Wyborach Samorządowych 2010 okazał się artykuł sobotniej w Gazecie Wyborczej oraz treść zamieszczona w dzisiejszym poniedziałkowym wydaniu dziennika. Patrząc na moje zeszłoroczne doświadczenia i zakaz 'pompowania’ sondaży, udziału w pseudo dyskusjach w internecie – dochodzę do wniosku, że olsztyński wyborca nie jest jeszcze na tyle światłym mieszkańcem, by oddzielić na pierwszy rzut oka papkę socjotechniczną od właściwej, rzetelnej informacji wyborczej. Częstokroć (co przyznaję z ubolewaniem) w Olsztynie rządzi plotka, informacja podawana z ust, sąsiadka sąsiadce itp.
Nie weryfikuje się wszystkich informacji jakie trafiają do odbiorcy tylko posiłkuje się wiarygodnością źródła pochodzenia. Źródło lepiej znane ma o wiele wyższy znacznik wiarygodności.
W tej kampanii będzie trzeba wypuścić harcowników – ale nie można publikować 'lewych’ informacji, to muszą być dobrze sprawdzone, prawdziwe informacje. Trzeba pomóc internautom, mieszkańcom zrozumieć mechanizmy rządzące kampaniami w Olsztynie.
Nie może odbyć się ponownie manipulacja na szeroką skalę, kampania wyborcza to również sposób na dotarcie do mieszkańców, to szansa na edukowanie mieszkańców Olsztyna w kwestii postaw obywatelskich, a co tym razem najważniejsze trzeba odbudować wierę w to, że Olsztyn może być miastem obywatelskim, w którym władza miasta liczy się z głosem mieszkańców. Dziś w Olsztynie władza udaje, że słucha, udaje, że konsultuje społecznie – a w rzeczywistości robi co jej się żywnie podoba.
Mojej zgody na taki bałagan nie ma i nie będzie.
byby